środa, 17 grudnia 2014

Nowe sposoby walki z problemami na torach

W odpowiedzi na apele klientów, aby zrobić w końcu coś z opóźnieniami na kolei spółka PKP postanowiła powołać nowy byt, który za problemy na dworcach i torach weźmie pełną odpowiedzialność. Politycy wszystkich opcji postanowili – ponad podziałami – wnieść wkład w ten projekt. Wybrano grono ekspertów, którzy będą czuwać nad zmianami.

Trzon organizacji stanowić mają najbardziej doświadczeni. Za pomiary opóźnień odpowie były minister infrastruktury - kto lepiej od niego zna się na tych tematach. Jak powszechnie wiadomo oprócz zamiłowania posiada on odpowiedni sprzęt wysokiej klasy służący do pomiaru czasu.

Do komitetu sterującego całym przedsięwzięciem powołana została także trójka bezpartyjnych posłów znanych z zamiłowania do podróży. Będą oni z pokładów samolotów śledzić sytuację na ziemi. Nasunęły się juz piersze wnioski. Jak zauważył jeden z wysokich urzędników w strukturach nowej organizacji „Istnieją straszne dysproporcje pomiędzy stanem sworców a stanem taboru. Dysponujemy ładnymi, nowoczesnymi pociągami i dworcami w tragicznym stanie technicznym. Trzeba zwalczyć te rónice”. Pytany o szczegóły chętnie wyjawił plan: „Na szczęście czas działa na naszą korzyść. Zdecydowaliśmy się wybrać rozwiązanie mniej kosztowne. Otórz stwierdziliśmy, ze z biegiem czasu niesprzątane pociągi staną się równie brzydkie jak dworce. Dworce w tym czasie samoistnie nie powinny stawać się ładniejsze. W ten sposób pozbędziemy się rażącej dysproporcji.”

Zapytaliśmy takze rzecznika kowej spółki o dalsze perspektywy. Opowiedział nam o planach firmy na najbliższe lata.

„Chcemy zmniejszyć koszty remontów prowadzonych na szlakach kolejowych. Będziemy sukcesywnie wyprowadzać robotników z torów tnac tym samym koszty. Istnieje obawa, że w wyniku braku remontów ilość opóźnień może znacząco się zmniejszyć. Z tego powodu cały szta ludzi pracuje nad nowatorską w skali świata metodą generowania opóźnień bez potrzby prowadzenia modernizacji szlaków. Widzimy także szlaki kolejowe, na ktorych opóźnienia nie są notoane lub zdarzają się niezbyt często. Będziemy pracować nad tym problemem. Pasażer mósi wiedzieć za co bierzemy niemałe przecież pieniądze.”

Zaplanowano także zmiany w ofercie przewoźników. „Wiemy, że nie we wszystkich składach podróżuje wagon barowy. Słusznie – jedzienie nie jest do życia konieczne” – tłumaczy jeden z powołanych ekspertów – „Planujemy natomiast wyposażyć w jak najkrótszym czasie wszystkie składy w mobilne kaplice, w których zdala od cywilizacji, internetu i wszelkich pokus można będzie przez długie godziny kontemplować sprawy najważniejsze nawet na najkrótszych trasach”.

Inni dwaj eksperci planują rozpowszechniać wśród podróżnych siedzących na drugim końcu pociągu, z dala od kaplicy nowe, świeckie zwyczaje. „Chcemy, aby każdy podróżny po dotarciu do celu i opuszczeniu środka transportu ucałował brudny peron tak, jak pokazywaliśmy narodowi gdy jeszcze oczy całego narodu były na nas zwrócone.”

Jak widać, na torach szykują się duże zmiany. Jak obiecują jednak władze zmiany te nie powinny być dotkliwe dla podróżnych. Mimo znacznego wydłużenia czasu przejazdów ceny biletów mają bowiem zdrożeć tylko nieznacznie. Realnie więc cena połączenia spadnie, bo za każdą godzinę i dobę spędzoną w pociągu zapłacimy mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz